Prezentacja biologii eksperymentalnej niezbyt mi poszła na zajęciach, jednak czwórka nie była dla mnie złą oceną. Moi rodzice niezbyt przykuwali uwagę do ocen, dawali mi wolną rękę. Fizycznie nie było ich w domu całymi dniami, z resztą mnie też.
Miałam jedno hobby - Shadow Hunters - grupa którą założyłam wraz z przyjacielem i jednocześnie najlepszym, najmłodszym hakerem jakiego przyszło mi poznać - Piasta. Nie znałam jego imienia, poznaliśmy się na wymianie międzynarodowej rok temu - chłopak był najmłodszym (16 l.) w tej rodzinie która wtedy mnie gościła u siebie. Byłam wtedy w Tokio jednak mało co obcowałam z tą rodziną, dopiero parę dni przed wyjazdem zaprzyjaźniłam się z tym chłopakiem. Jego umiejętności hakerskie przewyższają na bank niejednych w kraju starszych od niego. Nie raz udowodnił swój talent, np. przy tajemniczej grze internetowej w zabijanie i publikowanie z niewiadomego źródła, mieliśmy styczność z sędzią który okazał się psychopatą i sadystą - on zabijał uczniów i filmował nielegalne walki kończące się śmiercią. Oczywiście facet płacił im za udział grubą kasę... a dzieciaki w to szły.
Sama nie mogę powiedzieć, że nie mam swoich celów w SH... dwa lata temu na moich oczach samochód dosłownie rozjechał moją przyrodnią siostrę z którą byłam bardzo zżyta. Rodzice zaadoptowali ją jak miała 5 lat, ja miałam wtedy 7... Rodzice wysyłali mnie po jej śmierci do psychologa, jednak nie mogłam darować zabójcy, że uciekł z miejsca zdarzenia. Dlatego głównie powstała grupa i należy do niej 6 osób. O grupie wiedzą nawet gazety, nie raz pisali o tajemniczej grupie która pomaga policji rozwiązywać zagadki... takie pierdoły. Głównie ludzie którzy chcą się z nami skontaktować wysyłają wiadomości na aplikację zaszyfrowaną przez Piasta, nazwa nie różni się od nazwy grupy...
Usłyszałam wibracje w lewej kieszeni ciasnych jeansów, spojrzałam zniecierpliwiona na zegarek nad drzwiami sali... Złapałam torebkę w rękę i wstałam pospiesznie.
-Panie Leadger, muszę pilnie...
-Ta, jak zwykle, idź. - machnął ręką wiedząc, że do dzwonka jedynie zostały dwie minuty.
Wybiegłam z klasy i ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Dzwonili SH - nie ważne kiedy zawsze od nich odbiorę. Traktowałam poważnie sprawy które rozwiązywaliśmy jakby dotyczyło to mojej rodziny... każda ze spraw.
-Cześć Piast - przywitałam się i w tym samym momencie odebrały bliźniaczki ze Seattle Caroline i Cheryl, a zaraz po nich Thom, ojciec dwójki dzieci pracujący jako ochroniarz na lotnisku. Jednak miał wtyki w sądach i prawnikach, zawsze się przydawał... i zawsze był w stanie przyjechać by pomóc w sprawie osobiście. - Nie wyrwaliście mnie z lekcji bez powodu mam nadzieje. - zaśmiałam się wsiadając do swojego samochodu.
-Przecież i tak dwa miesiące do końca. Szczęściara. - parsknął Piast jak zwykle patrząc w komputer.
Zawsze rozmawialiśmy na FaceTime, woleliśmy taką formę. Przez to zbliżyliśmy się do siebie i nie byliśmy tylko grupą zwykłych, przypadkowych ludzi... Byliśmy dla siebie jak rodzina.
-Dobra, co tam macie? - westchnęłam wstawiając telefon do uchwytu i przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Już miejska gazeta o tym huczy... - słyszę nawalanie w klawisze Piasta -... 40letni Flynn Ryder wypłynął dziś przed południem rzeką zaraz za GrowStreet. Był cały nagi i co ciekawe całe spalone ciało, ani centymetra nienaruszonej skóry.
-Pyszności same od rana... - skomentował Thom wyraźnie opiekując się dwumiesięczną Hannah.
-Dobra, ale coś więcej?
-Nie skończyłem - spojrzał się w kamerkę i znów stukał coś na klawiaturze. - dostałem wiadomość, zaszyfrowaną, więc nie wiem od kogo ani skąd... ale wyślę wam na czacie...
W sekundę przesłał wiadomość od anonima, zaparkowałam nieopodal domu i otworzyłam wiadomość głosową.
Nigdy nie dowiecie się kto to zrobił ani za co ten cwel zdechł. Płomienie go pochłonęły, diabeł sam go wezwał... nie powstrzymacie go. Nigdy. Natomiast... mogę was zaprosić do zabawy... jeśli słyszycie tą wiadomość to znaczy, że już bierzecie w niej udział...
-Zaraz, to wszystko? Przecież brzmi to ewidentnie jak fake... albo jakiś słaby żart. - westchnęła Caroline.
-Piast, a weź no ścisz jego głos a daj głośniej dźwięki w tle... - zaproponowałam. W tle słychać było jakieś trzaski, jakby ktoś chodził po gałęziach czy liściach.
-Wiesz, lasów mamy tu sporo...
-Ale jeden w którym popełniają najwięcej przestępstw. - przerwałam Cheryl.
-A ktoś rozmawiał z policją? Oni na bank wiedzą.
-Jak ktoś ma gadać z psami to tylko Jane... - zaśmiał się Piast.
-Dobra, dobra, jadę tam. Dawajcie znać jak będziecie coś wiedzieć.
Rozłączyłam się i ruszyłam w stronę komendy. Partnerzy byli dla mnie jedynym źródłem informacji o sprawach prowadzonych przez nich. Beata, która jest polką (i niezbyt mnie lubi) oraz Chris - który dosłownie czasem mnie lubi. Gdy nacisnęłam klamkę komendy i weszłam do środka usłyszałam krzyk Beaty.
-Nie! Ona tu nie...
-Oj Becia, daj spokój... za każdym razem to samo. - przetrzepałam koszulkę gdy inny policjant złapał mnie za ramiona. - Ja do Chrisa.
Przewróciła oczami zirytowana.
-A do kogóż innego...
Chris zjawił się sekundę po odejściu jego partnerki, wziął głęboki wdech i wyprowadził mnie przed komendę zajadając kanapkę.
-Powinnaś dać sobie spokój.
-Nie będziemy tego przerabiać po raz kolejny. - machnęłam ręką wymijająco. - Co wiesz o śmierci Flyna Rydera?
-Nie mogę udzielać inf...
-Nie działa ta śpiewka na mnie. Już od dawna.
-Dzieciaki bawiły się nad zalewem, dwie rodziny, piątka dzieci łącznie - piknik... ciało wypłynęło gdzieś z zarośli, trudno stwierdzić czy ktoś je tam wrzucił czy...
-Do nas dotarła wiadomość prawdopoodbnie od zabójcy ofiary...
-Jak do was? - oburzył się Chris.
-Słuchaj... - puściłam mu nagranie jeszcze raz po czym spojrzał na mnie z politowaniem. - Ale nie chodziło mi o jakiś atencyjnych dzieciaków które robią sobie jaja...
-Głos może i jest zniekształcony ale... sam przyznaj brzmi to dziwnie...
Z komendy wyszła Beata, prosto do samochodu policyjnego ewidentnie czekając na Chrisa.
-Myślisz, że jej wzrok mówi, że mnie zagryzie czy że jest zazdrosna, że musi sama rozwiązywać sprawy? - spytałam żartobliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz